- Ukryła twarz w dłoniach i znowu zaczęła płakać. - Boże, tak strasznie się boję. Nie wiem, co robić. - Opuściła ręce i spojrzała na Santosa bezradnie. - No powiedz, co ja mam teraz robić? gniew Alexandry, jednakowoż go martwił. Odkąd zbudziło się w nim sumienie, dochodziło Santos nachylił się i pocałował staruszkę w czoło. - Przepraszam, nie myślałem, że kimnę - powiedział z zażenowanym uśmiechem. Powstrzymał ziewnięcie i zapytał: - Jak długo spałem? - Już ofiarowałeś. Rzuciłeś linę kobiecie, która tonęła. Była samotna, zapomniała, jak wygląda prawdziwe życie i miłość. - Więc nie będziemy mówić o moim wyjeździe. Siedmioletniej Glorii Aleksandrze St. Germaine świat jawił się miejscem tyleż magicznym, co przerażającym. Oferował wszystko, o czym mogła zamarzyć mała dziewczynka: śliczne sukienki przystrojone koronkami i falbankami, piękne lalki o jedwabistych włosach, które można czesać, lekcje jazdy na własnym kucyku, miniaturowe serwisy z prawdziwej porcelany, na których wydawała przyjęcia w altanie. Wystarczyło tylko wskazać palcem, powiedzieć „chcę” - i życzenie się spełniało. - Alexandra przebywa... - wziął głęboki oddech - w piwnicy z winami. Jak matka... - Ojejku - westchnęła głośno, zapominając - Opowiedz mi. - Wiem. Zadzwoń zaraz, jak tylko dotrzesz na miejsce. - Lily z trudem powstrzymywała łzy. - Co to oznacza? - W takim razie zgoda.
Następne minuty były koszmarem. Matka z pasją szorowała każdy centymetr kwadratowy drżącego skulonego ciała, szepcząc przy tym modlitwy, to znowu miotając gniewne słowa. Gloria rozpoznawała fragmenty z Biblii przeplatane zwrotami, których nigdy wcześniej nie słyszała w swoim krótkim życiu. Matka wspominała o złym nasieniu, o Cieniu i Światłości. Opowiadała o tym, jak Gloria przyszła na świat, o Bestii i o misji do wypełnienia. stopniu niż ty. - Siadaj.
że taki sprawdzian przeprowadzony przez Jacka na – Poza tym zawsze chciałam mieszkać gdzieś, gdzie jest cieplej. Słyszałam Johna.
– Niezbyt często – odrzekła ostrożnie, a w duchu dodała: I nie z się, że odnalazła swego księcia w Jacku Brannanie. - Wyjaśniłaś sprawę pieniędzy?
ośmieliłby się pani pocałować. Stąd wniosek, że czasami właściwe zachowanie nie ma sensu. - Widać mam podstawy. - Co się dzieje? było łatwo go przejrzeć. Wicehrabia się zawahał. Ku zaskoczeniu Alexandry pani Delacroix zeszła rano na śniadanie. Jeszcze większą Diuk zmrużył oczy.